×
  • gopr podhale - obrazek tła
|

TELEFON RATUNKOWY 985 lub 601 100 300

GRUPA PODHALAŃSKA GOPR


Akcja na Staszkowej

22.05.2012

Mysłowice, dnia 29 maja 2012 r.

Małgorzata K...
i Jerzy R...
41-400 Mysłowice

Pan Mariusz ZARÓD
Naczelnik Grupy Podhalańskiej GOPR

STACJA CENTRALNA
Centrum Koordynacji Ratownictwa Górskiego GOPR
Al. 1000-lecia 1
34-700 RABKA ZDRÓJ

Szanowny Panie Naczelniku,

proszę od nas przyjąć serdeczne gratulacjeza zorganizowanie i prowadzenie tak sprawnego i profesjonalnego oraz co jest bardzo ważne zgranego zespołu ratowników GOPR, którzy jak dane nam było osobiście kilkakrotnie doświadczyć oprócz profesjonalnej pomocy medycznej w ratowaniu życia i perfekcyjnie prowadzonej koordynacji akcji ratunkowej potrafią w czasie akcji ratowniczej okazywać wiele ciepła i życzliwości nie tylko osobie poszkodowanej ale również co jest nie bez znaczenie dla powodzenia akcji również i pozostałym osobom uczestniczącym w zdarzeniu np. osobom najbliższym poszkodowanego.

W dniu 22 maja 2012 r. w Paśmie Polic na Polanie Staszkowej zostaliśmy użądleni dotkliwie przez pszczoły. Mąż zaczął coraz słabiej oddychać i w końcu utracił przytomność. Utraciwszy kontakt z mężem, nie wiedząc jak mu pomóc zadzwoniłam do Was o pomoc. Telefon do GOPR pamiętałam, gdyż mąż w 2010 r. prosił GP GOPR o pomoc dla rannej w głowę góralki Pani Józki, która na tej samej polanie mieszkała samotnie.

Goprowcy po przyjęciu zgłoszenia natychmiast rozpoczęli akcję ratowniczą - sprowadzili helikopter LPR i jednocześnie wyruszyli na polanę samochodem terenowym. W między czasie dyżurny ratownik przez telefon instruował mnie na bieżąco jak mam reanimować męża. W krótkim czasie nadleciał nad polanę helikopter LPR. Próbował wylądować na polanie lecz po kilku okrążeniach odleciał. W tej samej chwili na polanie pojawili się ratownicy GOPR. Mąż odzyskał świadomość i zaczął oddychać - leżał nieruchomo. Ratownicy po udzieleniu mężowi skutecznej pomocy medycznej również zaopiekowali się mną – byłam też pożądlona i pokryta na dużej części ciała od nóg wzwyż czerwoną wysypką podobna do rozlanego na skórze keczupu. Ratownicy po udzieleniu pomocy medycznej zabrali nas do karetki terenowej (męża na noszach). Zwieziono nas z polany w dół na łąki, gdzie czekał helikopter. Męża zapakowano do helikoptera i zawieziono do szpitala w Suchej Beskidzkiej a mnie dowieziono tam karetka GOPR-u. Dalszą opiekę medyczną obydwoje otrzymaliśmy w szpitalu.

Korzystając z okazji chcemy za Pana Pośrednictwem serdecznie podziękować wszystkim bez wyjątku ratownikom GP GOPR biorących udział w tej akcji ratowniczej oraz załodze helikoptera LPR.

Szczególne podziękowania prosimy przekazać dwom niżej wyszczególnionym bezimiennym ratownikom GOPR-u:

  1. dyżurnemu dyspozytorowi, który instruował mnie telefonicznie jak mam prowadzić reanimację męża do czasu przybycia ratowników GOPR,
  2. ratownikowi bezpośrednio niosącemu nam pomoc na polanie, który oprócz skutecznie udzielonej pomocy medycznej okazał nam tyle ludzkiej życzliwości i ciepła tak dzisiaj rzadko już spotykanego szczególnie w publicznej w służbie zdrowia (nie dotyczy to personelu szpitala publicznego w Suchej Beskidzkiej, który powinien być wzorem dla innych szpitali w Polsce).

Rysopis w/w ratownika:
W/w ratownik ma krótkie czarne włosy i przez cały czas zjazdu karetki GOPR z polany do helikoptera trzymał w ręce wysoko uniesiona butelkę z płynem (kroplówką) podłączoną do wenflonu oraz kontrolował i dozował dopływ tlenu do maski męża. Koledzy ratownika biorący udział w tej akcji z łatwością wskażą Panu tego ratownika.

Nie było to działanie incydentalne (jednorazowe) tego ratownika,. Ratownik ten w podobny sposób postępował w trakcie akcji ratowniczej GP GOPR prowadzonej na tej samej polanie w roku 2010 podczas ratowania życia Pani Józce, gaździnie z Polany Staszkowej.

Było to 12 sierpnia 2010 r. W otwartym na oścież domu na Polanie Staszkowej zastałem leżącą w łóżku (w barłogu) Panią Józkę, 85 letnia staruszkę. Była bardzo osłabiona i odwodniona. Ledwo poruszała dłońmi. W domu była sama z psami równie głodnymi jak ona. Nie miała sił by ruszyć się z łóżka o własnych nogach. Na głowie we włosach dostrzegłem dużą otwarta nie zagojoną ranę w której wnętrzu było widać gołą białą kość czaszki. Po opatrzeniu w/w rany w brew woli rannej gaździny wezwałem na pomoc GOPR, gdyż wymagała ona natychmiastowej profesjonalnej pomocy medycznej. Gaździna twierdziła, że niebawem dojdzie do siebie a rana sama się zagoi. Ratownicy GOPR z Rabki przyjęli zgłoszenie i natychmiast wyruszyli na akcję ratownicza. Po obfitych deszczach droga – szlak prowadzący na polanę w kilku miejscach stał się nieprzejezdny z uwagi na powstałe wysokie namuliska z kamieni. W związku z powyższym w porozumieniu z ratownikami jadącymi na akcje zszedłem z polany na dół by pilotować karetkę GOPR. Ominąwszy bezpiecznie w/w namuliska ratownicy szybko i bezpiecznie wyjechali polanę. Po udzieleniu pomocy medycznej góralka dala się przekonać ratownikom i zgodziła się na transport do szpitala. W drodze powrotnej z polany również pilotowałem karetką aż do miejsca gdzie droga była już bezpieczna. W czasie transportu z polany góralka martwiła się, że na pewno już nie wróci na swoja polanę. W/w ratownik pocieszał ją wesołą rozmową. Po chwili przestała się martwić i zaczęła nawet coś sobie nucić. Ratownik włączył Radio Alex z Zakopanego. Gdy usłyszała z radia góralska melodię bardzo się ożywiła i oświadczyła, że słucha w domu radio Alex jak tylko ma dobre baterie - bo na polanie nie ma jeszcze elektryczności. Tak uspokojoną gaździnę przeniesiono z karetki GOPR do karetki pogotowia ratunkowego, którą zawieziono ją na odział ratunkowy do szpitala w Suchej Beskidzkiej. Rana na głowie gaździny szybko się zagoiła. Została wypisana ze szpitala, lecz z uwagi na brak podstawowych warunków socjalno-sanitarnych w jej domu na polanie umieszczona została z jej zgodą w domu opieki w tzw. Hospicjum w Makowie Podhalańskim, gdzie po kilku miesiącach zmarła.

W podziękowaniu przesyłamy kilka archiwalnych zdjęć z akcji ratowniczej GP GOPR, która miała miejsce w XX wieku w pierwszych dniach marca 1970 lub 1971 roku na Hali Długiej obok schroniska na Turbaczu. Mam nadzieję, że zdjęcia te przydadzą się w dokumentowaniu historii GP GOPR. Byliśmy bezpośrednimi świadkami tej akcji ratowniczej. Dla informacji podaję, że akcję ratunkową prowadzili ratownicy dyżurujący w schronisku. Nieszczęśliwemu wypadkowi uległ narciarz doznając urazu kręgosłupa. Poszkodowanego narciarza helikopterem LPR zawieziono do szpitala w Krakowie.

Wszystkie zdjęcia zamieszczone do niniejszego pisma są mego autorstwa.
Wyrażam zgodę ich reprodukcję dla potrzeb GP GOPR.

Szczęść Boże.

Z poważaniem
Małgorzata i Jerzy


PARTNERZY GOPR 

PARTNER GRUPY PODHALAŃSKIEJ

Wspomóż Grupę Podhalańską

Wsparcie Grupy Podhalańskiej GOPR

Wybierz kwotę:

5 zł 10 zł 20 zł 50 zł 100 zł 200 zł

Grupa Regionalna Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego – Grupa Podhalańska


Adres
34-700 Rabka Zdrój
al. Tysiąclecia 1

NIP: 736-10-39-808
REGON: 000706869
KRS: 0000156881

Kontakt
tel/fax: (18) 26-76-880
e-mail: biuro@goprpodhale.pl


Inspektor Ochrony Danych 
Jakub Smaza
email: iod@gopr.pl




Gorczański Park Narodowy